To dokładnie ta ksiązka
http://www.antykwariat-bazar.pl/produkt/poradnik_inzyniera_radioelektryka/24747/228/0/0/0/28
Tyle, że z tego co pamiętam ja zapłaciłem za swoją 10x mniej. Moja nie ma obwoluty.
Jak będe miał znowu dostęp do skanera to zeskanuję.

Cena tej książki, to chyba sprzed denominacji. Chyba ten antykwariat na głowę upadł.
Ta książka naprawdę jest warta tej ceny ???
Marcinie, czy jest w tej książce coś o koderach i lampach w nadajnikach, może są jakieś schematy.
Sławek.

O lampach niespecjalnie. Z tego co widzę są dwa pogladowe schematy lampowych wzmacniaczy stopni końcowych ze wzorami do liczenia wzmocnienia napięciowego i czułości prądowej..
Ale warto mieć tą książkę bo naprawdę jest dużo ciekawych rzeczy.
Klik <--- spis treści

Widać wyraźnie, że Zaraty NRU, miały duże zniekształcenia nieliniowe, których wielkość zależała od poziomu dewiacji i przenoszonych częstotliwości.
Pomimo, że pozostałe parametry nadajniki z nawiązką spełniały normy hifi, to te zniekształcenia je dyskwalifikowały.
Ale technicy sobie poradzili, ograniczając dewiację częstotliwości nadajnika. Dlatego za czasów OIRT-u słusznie mówiło się, że polskie nadajniki
UKF były nie dosterowane. Sytuacja ta nie ominęła też Raszyna. Ja osobiście przyznam, że tych zniekształceń jakoś nie pamiętam, a te nie dosterowanie niestety tak.
Cyrki też się działy z poziomem pilota stereo, szczególnie na 69,20 MHz. Nieraz było tak, że dekoder w Radmorze /UL1601N/, z powodu jego mizernego poziomu, nie potrafił odtworzyć prawidłowo podnośnej, a wtedy dekoderów PLL, było jak na lekarstwo. Zdarzało się tak, że efekt stereo jakiś tam był, a dioda wogóle się nie świeciła. Temat ten poruszał m.in. Inż. Leszek Michniewicz w swojej znakomitej audycji " Zakłócenia odbioru".
Można spokojnie wysnuć przypuszczenie, że o ile nadajniki /wzbudnice + PA/ były zdublowane i znajdowały się w domku technicznym pod masztem, o tyle same kodery były pojedyncze i mogły znajdować się w budynku stacyjnym przy krotnicy.
W razie awarii kodera, emisja mogła być dalej prowadzona w mono.
Bardzo dobry koder miał nadajnik Trójki /71,45 MHz/. Pomimo "ze starzonego" dekodera w Radmorze, miałem cały czas piękne stereo, czego niestety nie mogę powiedzieć o PR2 /69,20 MHz/.
Prawdopodobnie w 1984 r. była wymiana nadajników na tranzystorowe Zaraty z jedną lampą w stopniu PA /następna generacja/, z cyfrową syntezą częstotliwości, które to pracowały do końca /początku stycznia 2000 r./. Same kodery chyba były wymienione dużo później, szczególnie na nadajniku 69,20 MHz. Poprawa efektu stereo nastąpiła gdzieś po 1990 r.

Dziś nadajniki mamy o bardzo dobrych, wręcz teoretycznych parametrach, tylko co z tego, że zniekształcenia nieliniowe ze źle skonfigurowanego optimoda, są na poziomie o wiele większym, niż mialy ówczesne Zaraty. I wszystko się to na fiderze sumuje.
Sławek.

Temat rozumiem nie dotyczy wyłącznie OIRTu...
Zatem ponad tydzień czy dwa temu (przedwczoraj zdaje się też) była konserwacja Raszyna.
Jako ciekawostkę pisze, że 102,4MHz w tym momencie była możliwość słuchania radia PSR z Drezna (Niemcy).
Ale po pewnym czasie na 102,4 pojawiła się bardzo słaba nośna uniemożliwiająca odbiór niemieckiej rozgłośni.
Niestety nie wiem czy szło to z Raszyna - jeżeli tak to nie wiem czy było to chociaż 100mW - wnioskuję po tym, że kiedyś z odległości 25km sygnał testowy 1khz o mocy ok 100mW odbierałem dużo lepiej niż ową nośną.
Mało tego, miałem też całą cicho nadawaną modulację.
Teoretycznie nośną z Raszyna o mocy 100mW powinienem miec wyraźnie, gdyż obie moje anteny (trójki w H i V) widzą maszt bez żadnych przeszkód w postaci domów/drzew. W dodatku mieszkam na górce.
Wykluczam odbiór typu DX gdyż sygnał, mimo, że lekko szumiący nie falował i nie było innych charakterystycznych oznak podwyższonej propagacji - lepszego odbioru innych sygnałów.
Wszystkich znanych mi radiooamatorów posiadających małej i dużej mocy nadajniki na pasmo CCIR i ich zabawy także wykluczyłem.
Chyba, że jakiś sąsiad włączył ładowarkę, która zakłóca równo 102,4 - ani na 102,3 czy 102,5 czy na reszcie pasma nie bylo śladów zakłóceń.
Niestety akurat wtedy nie miałem możliwości by podjechać ze sprzętem pod sam maszt i zobaczyć czy to on sieje.
Zatem chyba niewyjaśniona pozostanie zagdka tej nośnej bardzo małej mocy.

Oczywiście, że nie. RTCN Raszyn to bardzo bogaty ośrodek emisyjno - odbiorczy. Wkrótce zajmiemy się TV i DVB-T.
W przypadku DVB-T liczę również na pomoc Kolegi Node-go. Ale to w nowym temacie.
Opisane przez Ciebie Marcinie zjawisko, twierdzę, że na 100% pochodziło z Raszyna /można spokojnie wykluczyć jakąkolwiek heterodynę odbiornika np. sąsiada; przy fp.cz. 10,7 MHz, nie ma żadnej stacji na 91,7 MHz, chyba, że ktoś odbiera jakiś transmitter/.
Nie długo będzie konserwacja PKiN-u i zapewne rzecz się powtórzy.
Skąd się bierze. Też się nad tym kiedyś zastanawiałem, ale teraz już wiem. Ze wzbudnicy /nadajnika/, który nie jest wyłączana, a sygnal z niej przez wyłączony wmacniacz mocy przedostaje się do anteny. Wzbudnica ma oczywiście regulację mocy wyjściowej.
Ta nie wielka moc wykorzystywana jest też do pomiarów toru emisyjnego w.cz.
Nadajniki ukf przeszly nie samowitą rewolucję w porównaniu ze swoimi pierwszymi poprzednikami.
Z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że w Raszynie jest 5-6 wzbudnic /nadajników/, pracujących na jeden lub dwa /drugi rezerwowy/
wzmacniacz mocy PA. Ponieważ taki wzmacniacz jest zreguły wzmacniaczem szerokopasmowym to na jego wyjściu, znajdują się tzw. "kotły" czyli filtry harmonicznych. Na jego wejściu są z kolei zwrotnice od wzbudnic.
Same wzbudnice są pełnowartościowym nadajnikiem UKF. Produkowane są zreguły z mocą już od 1W do 1 kW.
Aby wzmacniacz oddał właściwą moc do wspólnej anteny dla konkretnej częstotliwości musi być też wysterowany określoną mocą ze wzbudnicy.
Całość na tyle jest skoncentrowana, że zabiera niewiele miejsca w pomieszczeniu. Najwięcej zajmują fidery i kotły.
Wyobraź sobie teraz Marcinie 26 Zaratów NRU, każdy w szafie z wagą 650 Kg w PKiN-ie.
Chyba Pałac by tego nie przetrzymał.
Współczesne wzbudnice /nadajniki UKF/, to są dzisiaj prawdziwe cacka. Całkowicie nie zawodne i bez obsługowe. Potrafiące komunikować się z Tobą za pomocą telefonu GSM, poprzez swoja kartę sim. Mało tego jak coś mu się nie dobrego wydarzy, wyśle do Ciebie sms-a z alarmem i kodem usterki. Można też sterować nim z klawiatury telofonu za pomocą DTMF-u. W budynku stacyjnym może być sterowany manualnie z własnego menu lub z poziomu PC-ta.

Szkoda, że żyjemy w takim kraju, że nie można mieć swojego nie zależnego radia. Założę się, żę takie radia dużo lepiej brzmiałyby niż dzisiejsza współczesna molocharna komercha. Co innego jak radio tworzą ludzie z pasją, co innego jak radio tworzą zwykli nowo bogatcy karierowcy.
Zresztą KRRiT zabije wszystko.

Zawsze w Warszawie w listopadzie jest coroczna wystawa sprzętu radiowego i AV. Kiedyś nazywała się Tele-Audio-Video i odbywała się w PKiN-ie.
Podobno w ub roku była w hotelu Sobieskim. Kiedyś była otwarta dla publiczności. Nie wiem jak teraz.
A cha... zapomniałem dodać, że w Raszynie pod samym masztem ze względu na charakterystykę anten, prominiowanie jest niewielkie.

Tutaj mała pamiątka spod domku antenowego w Raszynie.


3 - to ja,
4 - Syn Roberta,
5 - Robert.

Pozdrawiam
Sławek.

Niestety, to potwierdzam...
Tak było z odbiorem UKF-OIRT z Raszyna. Pole EM fal ultrakrótkich emitowane z masztu było bardzo nierównomierne.
Odczuwało się to nawet na zwykłych monofonicznych odbiornikach i oczywiście na ówczesnych odbiornikach samochodowych.
Być może dlatego też w samochodach najczęściej słuchało się długich z Konstantynowa.
W Raszynie za czasów OIRT-u występowało jeszcze jedno ciekawe zjawisko,
dość szeroko nagłośnione przez P. Leszka Michniewicza w "Zakłóceniach Odbioru", a zauważone jak zwykle przez słuchaczy.
Mianowicie a'la efekt luxembursko-petersburski znany z fal średnich.
Zjawisko występowało głównie na monofonicznym nadajniku 67.94 MHz.
Po zakończeniu programu, o godz. 0:00 nadajnik jakiś czas pozostawał jeszcze włączony,
wtedy w tle słychać było modulację z nadajnika stereofonicznego 69.2 MHz, który nadawał program zwykle do godz. 1:00.
Z tego co przedstawiono w audycji podejrzenia padły na tor dosyłowo-modulacyjny,
niestety jak się później okazało, przyczyna leżała po stronie antenowej nadajników /dokładniej jej niestety nie wyjaśniono/.
Zjawisko całkowicie wyeliminowano dopiero w 1991 r., kiedy to już po powstaniu RDC, nadajnik na 67.94 MHz ustereofoniczniono.
Zresztą w przypadku RDC jako ostatni...Rachocin i Łosice nadawały już w stereo.
>Sławek<