Re: Zasilanie masztu LW i pojemność końcowa.
Pojemność końcowa anteny - teoria z literatury...
Załącznik:
Anteny z pojemnoscia koncowa.jpg [ 55.18 KiB | Przeglądane 14090 razy ]
Załącznik:
Anteny z pojemnoscia koncowa - opis.jpg [ 122.43 KiB | Przeglądane 14090 razy ]
Źródło:N.M. Izjunow i D.P. Linde "
Podstawy radiotechniki" WMON Warszawa 1972 r. - str. 210 i 211.
Z rosyjskiego przyłożył mgr inż. Jan Szarek
Na podstawie tej literatury, możemy zatem jedynie założyć istnienie pojemności końcowej na maszcie w Raszynie.
Z tym, że raczej rozpatrywałbym to jako pojemność szczątkową.
Zasilanie bocznikowe masztu, znajduje w węźle prądu i napięcia w.cz.
Zgodnie z teorią, istnienia pojemności końcowej, amplituda prądu na szczycie masztu, nie jest już równa 0.
Przekłada się to na kąt charakterystyki promieniowania w płaszczyźnie pionowej w stosunku do powierzchni ziemi.
Im ten kąt jest większy, tym interferencje związane z falą przyziemną i przestrzenną /jonosferyczną/, są znacznie dalej oddalone od anteny-promiennika fal długich.
Pamiętajmy, że do dnia 30 lipca 1974 r. Raszyn był podstawowym nadajnikiem Programu Pierwszego Polskiego Radia emitowanym na fali długiej 227 kHz.W Konstantynowie z uwagi na maszt 0.55 długości fali, problem interferencji fal, występował b. daleko, poza granicami Polski.
Maszt Konstantynowski był anteną anty-fadeingową zasilaną szeregowo identycznie jak maszty fal średnich.
Jak będę miał chwilę czasu przedstawię graficznie rozkład prądu oraz napięcia w.cz. na maszcie w Raszynie.
Tak trochę refleksyjnie do siebie...
Maszt raszyński został zaprojektowany wręcz genialnie.
Wygląda na to, że wszystkie czynniki pracy anteny założono już w czasie projektu.
Żuraw, który służył do budowy masztu, stał się zarazem samym elementem masztu.
Z kolei pozostawienie ramion żurawia 5 m ponad konstrukcję masztu stanowiących "okładkę" kondensatora,
wpływa korzystnie na charakterystykę promieniowania anteny.
Dzięki temu wartość rozkładu prądu w.cz, na powierzchni anteny jest mniej więcej wyrównana, to także w jej szczycie nie jest ona zerowa.
Jak na tamte czasy i doświadczenia, naszych inżynierów projektujących "dziadka" możemy nazwać wręcz - GENIUSZAMI.
Przecież oni szli w ciemno i to 4 lata po wojnie, kiedy to kraj dopiero co wstawał z wojenny pożogi.
Identyczna sytuacyjna była w przypadku Konstantynowa. Nikt jak dotąd nie budował i nie eksploatował izolowanej anteny o wys. 648 m.
>Sławek<