Witam.
Jesteś drugą osobą na forum po Bartoszu, która mieszka w okolicach byłego RCN i ma zupełnie odmienne zdanie, co większość okolicznych mieszkańców. To jest miłe, że są jednak ludzie, którzy nie dali się omotać legendom i głoszonymi teoriami przez prowodyrkę zamieszania. Myślę, że takich ludzi było więcej, jednak szli na protesty tylko dlatego, bo sąsiad szedł i sąsiadka. Jak to, ty nie pójdziesz...?
Tak to wyglądało, opowiadał mi o tym mieszkaniec tych rejonów - Tata Bartosza, którego miałem okazje spotkać i porozmawiać, podczas naszej pierwszej legalnej (zewnętrznej) wizyty w Konstantynowie. Ja po części ich rozumiem, była to mała społeczność i każde odmienne zdanie byłoby od razu napiętnowane. Ludzie się bali, musieli iść. Co z tego wynikło to już wiemy
Jeśli nie widziałeś, polecam
ten materiał, może znajdziesz znajomych