|
Teraz jest 29 kwi 2024, o 07:15
|
Regulamin działu
ZANIM URUCHOMISZ NOWY TEMAT, POPATRZ CZY PODOBNY JUŻ ISTNIEJE - unikasz długiego tasiemca którego nikt nie będzie czytał
Moja rozmowa z mieszkańcem okolic Konstantynowa...
Autor |
Wiadomość |
gabiniak
Dołączył(a): 17 lut 2013, o 21:54 Posty: 15 Lokalizacja: QTH Gąbin
|
Moja rozmowa z mieszkańcem okolic Konstantynowa...
|
2 mar 2015, o 20:17 |
|
|
Tadekmaj
Ekspert
Dołączył(a): 13 mar 2010, o 23:39 Posty: 575 Lokalizacja: Warszawa
|
Re: Moja rozmowa z mieszkańcem okolic Konstantynowa...
Osoba odpowiedzialna w RCN za obsługę windy Alimak w jednej z rozmów na pytanie, odpowiedziała, że nie przypomina sobie, aby na maszt, wjeżdżały jakiekolwiek osoby z zewnątrz a tym bardziej kobiety. Podobno na szczycie masztu nie był sam projektant masztu lub ktoś z jego otoczenia bo wytrzymał tylko do wysokości 400m. Dlatego między bajki można włożyć takie sensacje, że na maszt wjechała para, po to tylko aby się na nim kochać. Zresztą, podejrzewam że w RCN. istniała procedura, odnośnie wjazdu ludzi na maszt.
|
4 mar 2015, o 20:43 |
|
|
gabiniak
Dołączył(a): 17 lut 2013, o 21:54 Posty: 15 Lokalizacja: QTH Gąbin
|
Re: Moja rozmowa z mieszkańcem okolic Konstantynowa...
Zgadza się Tadekmaj . To jakaś bajka lecz co ciekawe dwie różne osoby to mi opowiadały lecz pozostawmy ten wątek i uznajmy jako nie były. Mam wrażenie że troszkę ośmieszyłem się tym gdyż mogłem w ogóle o tym nie wspominać ale co tam... Stało się
|
5 mar 2015, o 19:47 |
|
|
Łukasz-O
Ekspert
Dołączył(a): 22 gru 2010, o 22:12 Posty: 2483 Lokalizacja: Warszawa
|
Re: Moja rozmowa z mieszkańcem okolic Konstantynowa...
Prawdy i mity - ciągle żywe. 1. Sople o gabarytach słupa telegraficznego znamy z relacji TV pana Grzelaka ; 2. Pijani konserwatorzy lin odciągowych... Jak to w PRL - wszystko możliwe. Szkoda tylko, że informator nie wspomniał o szczegółach, czyli firmach (jeśli można w tych czasach tak nazwać) zewnętrznych. 3. Jedyna kobieta która wjechała razem z operatorem kamery na maszt z powodzeniem udzielała wywiadu na górze. Tak źle z nią nie było Może mowa o czasach montażu i filmie pt. "w górę"?
|
7 mar 2015, o 00:55 |
|
|
Tadekmaj
Ekspert
Dołączył(a): 13 mar 2010, o 23:39 Posty: 575 Lokalizacja: Warszawa
|
Re: Moja rozmowa z mieszkańcem okolic Konstantynowa...
A może to jeszcze nie był szczyt masztu, tylko jakieś 200 - 300 metrów od ziemi. Wiele reportaży było robionych ze śmigłowca i to tak sugestywnie że odnosiło się wrażenie że reporter jest wewnątrz masztu razem z brygadą montażystów. Jeśli nawet były jakieś wycieczki na szczyt gotowego już masztu, to tylko w okresie, gdy maszt jeszcze nie emitował programu bo był we władaniu Mostostalu. Z chwilą podjęcia emisji, na maszt wjeżdżała tylko ekipa związana zawodowo z radiostacją w celu wykonania niezbędnych zabiegów konserwacyjnych i to też według specjalnych procedur, które były ściśle przestrzegane przez kierownictwo obiektu.
|
7 mar 2015, o 08:42 |
|
|
Łukasz-O
Ekspert
Dołączył(a): 22 gru 2010, o 22:12 Posty: 2483 Lokalizacja: Warszawa
|
Re: Moja rozmowa z mieszkańcem okolic Konstantynowa...
Tadeuszu ale ja akurat zgadzam się z Twoim wcześniejszym postem. To co usłyszał kolega gabiniak od ludzi podzieliłbym tradycyjnie przez dwa Odnośnie jeszcze tej mdlejącej niby pani, gdyby faktycznie był taki incydent w czasie pracy radiostacji, pan Stanisław na pewno by zapamiętał - takich sytuacji raczej się nie zapomina. Tymczasem ledwo pamięta tylko jedną kobietę - dziennikarkę, która wjechała na maszt wraz z towarzyszącym operatorem kamery. Nie mam pojęcia na jakiej wysokości byli, oto nie zapytałem. Pan Wojciechowski wspominał o takim programie TV pt. "Gdzie diabeł nie może to kobietę pośle..." ale nie był pewny tego tytułu. Był taki cykl programów, gdzie ta kobieta jeździła po różnych obiektach przemysłowych, elektrowniach itp. Niestety nie udało się ustalić jej nazwiska. Jedno jest pewne - niezemdlała na maszcie Czasami na maszt wjeżdżali również inni operatorzy kamer i dziennikarze - jednak było to rzadkością. Mit o stosunku płciowym na maszcie w czasie konserwacji lin odciągowych przez alpinistów z Krakowa można włożyć miedzy bajki. Nie było wśród nich kobiety, no chyba, że dwaj panowie razem itd...
Ostatnio edytowano 7 mar 2015, o 13:18 przez Łukasz-O, łącznie edytowano 1 raz
|
7 mar 2015, o 10:30 |
|
|
Tadekmaj
Ekspert
Dołączył(a): 13 mar 2010, o 23:39 Posty: 575 Lokalizacja: Warszawa
|
Re: Moja rozmowa z mieszkańcem okolic Konstantynowa...
Pozostaje tylko kwestia, do jakiej wysokości, pozwolono tej pani dziennikarce wjechać , bo na pewno nie na wysokość 646 m. Chyba że to jakaś alpinistka na której znaczna wysokość nie robi większego wrażenia. Bo tam pewnie nie wiele osób było. Brygada montażowa, też by sobie nie pozwoliła na to, aby ktoś im się pałętał pod nogami i patrzył a raczej filmował, na ręce.
|
7 mar 2015, o 10:58 |
|
|
Łukasz-O
Ekspert
Dołączył(a): 22 gru 2010, o 22:12 Posty: 2483 Lokalizacja: Warszawa
|
Re: Moja rozmowa z mieszkańcem okolic Konstantynowa...
Jeśli już, pewnie dojeżdżali do ostatniego pomostu, gdzie dojeżdżała winda i tam kręcili materiał. Nie sądzę aby pozwalano ludziom postronnym włazić jeszcze po drabinie kilkanaście metrów wyżej. Pewnie garstka ludzi była na szczycie. Wbrew pozorom nawet Grzelak nigdy nie dotarł na górę, z tego co mówił p. Wojciechowski dojechał ledwo do poziomu 120m Pewnie nagle przypomniał sobie o pilnej sprawie do załatwienia na dole w swoim zacisznym bezpiecznym pokoju Ponadto wagonik mieścił góra trzy osoby, więc pan Stanisław był w tym momencie tylko jedną osobą nadzorującą, chyba, że jeździł góra dół aby zabrać dodatkowe osoby z przeszkolonego personelu a potem dziennikarzy i fotoreporterów. Taka jazda w dwie strony to ponad godzina czasu, dwa pełne kursy dwie... Razem ze zjazdami cztery godziny, plus jeszcze czas na sam reportaż Jeszcze tankować trzeba było... Nie zdziwiłbym się, gdyby wozili ich tylko do 120m na pomost. Kamerę można tak ustawić, że widz ma wrażenie bycia na 646m - nikt poza tymi ludźmi na maszcie, nie miał możliwości zweryfikowania tego. Każdy z nich twierdził też, że był na czubku aby popisać się przed innymi
|
7 mar 2015, o 12:21 |
|
|
Tadekmaj
Ekspert
Dołączył(a): 13 mar 2010, o 23:39 Posty: 575 Lokalizacja: Warszawa
|
Re: Moja rozmowa z mieszkańcem okolic Konstantynowa...
Moim zdaniem, to kręcili z samolotu lub śmigłowca, których pełno latało wokół masztu. Robili takie zbliżenia kamery a sprzęt już wtedy mieli całkiem nieżły, przeważnie japoński,bo dewiz nie żałowano na propagandę, że telewidz lub widz w kinie, miał wrażenie, jakby operator kamery był wewnątrz masztu.
|
7 mar 2015, o 15:46 |
|
|
Łukasz-O
Ekspert
Dołączył(a): 22 gru 2010, o 22:12 Posty: 2483 Lokalizacja: Warszawa
|
Re: Moja rozmowa z mieszkańcem okolic Konstantynowa...
Tadekmaj napisał(a): Moim zdaniem, to kręcili z samolotu lub śmigłowca, których pełno latało wokół masztu. Robili takie zbliżenia kamery a sprzęt już wtedy mieli całkiem nieżły, przeważnie japoński,bo dewiz nie żałowano na propagandę, że telewidz lub widz w kinie, miał wrażenie, jakby operator kamery był wewnątrz masztu. No bez przesady Aż tak technika nie poszła do przodu aby nie odróżnić zdjęć wykonanych ze trzęsącego się śmigłowca z tymi na pomostach masztu. Dziś pewnie użyliby drona ale nadal pozostaje kwestia pana lub pani stojącej z mikrofonem przed obiektywem. Kadry z masztu: Załącznik:
W górę.jpg [ 180.05 KiB | Przeglądane 21267 razy ]
Załącznik:
W górę 3.jpg [ 173.16 KiB | Przeglądane 21267 razy ]
Załącznik:
W górę 2.jpg [ 140.44 KiB | Przeglądane 21267 razy ]
Nadal uważasz, że kadry pochodzą z kamery umieszczonej w śmigłowcu?
|
7 mar 2015, o 17:13 |
|
|
Kto przegląda forum |
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości |
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|