Przepisałem z zeszytu A4, który otrzymałem od życzliwej osoby. Odręczne niewyraźne pismo, zapewne wersja na "brudno". Mam nadzieję, że nic nie przeinaczyłem
Instrukcja najprawdopodobniej pochodzi z końca lat 90-tych.

I. URUCHOMIENIE:
1) Załączyć zasilanie wybranego nadajnika w rozdzielni SN lub na panelu energetycznym w dyspozytorni.
2) Sprawdzić czy załączony jest wyłącznik APU wybranego nadajnika w sektorze prawym rozdzielni nN.
3) Sprawdzić czy załączony jest wyłącznik N 101 fazy sterującej wybranego nadajnika w sektorze lewym rozdzielni nN.
4) Załączyć przyciskiem chłodzenie nadajnika na tablicy sterującej nadajnikiem. Następnie ponownie nacisnąć ten sam przycisk w celu rozpoczęcia żarzenia nadajnika.
5) Sprawdzić czy załączone są generatory G KL K1 oraz częstotliwość przygotowaną do pracy.
6) Po wygrzaniu lamp - około 15 minut, załączyć przyciskiem połowę napięcia i zestroić I i II stopień w.cz na minimalnym prądzie.
7) Załączyć tym samym przyciskiem pełne napięcie. Sprawdzić czy blokada drzwi jest załączona.
8) Przygotować antenę ręcznie lub automatycznie na szafie sterowania komutatorem w dyspozytorni na dany nadajnik oraz ustawić karuzelę IV stopnia w.cz na daną częstotliwość.
9) Przycisnąć przycisk "WN" i obserwując amperomierz uzyskać prąd max 5A stopnia końcowego nadajnika.
10) Zestroić III stopień w.cz na minimalnym prądzie katodowym.
11) Przyciskając dalej przycisk "WN" zestroić IV stopień w.cz na prąd 11A, P 100kW.
12) Skorygować ustawienie III -go stopnia w.cz w razie potrzeby.
13) Sprawdzić częstotliwość na falowniku oraz poprawność krosownicy modulacyjnej oraz zestroić monitor kontrolny danego nadajnika.
14) Uwaga! Nie załączać przycisku "WN" przy zimnym prostowniku głównym.
15) Prawidłowo zestrojony nadajnik nie wymaga żadnych korekcji podczas pracy.

II. EKSPLOATACJA:
1) Niedozwolona jest praca nadajnika z otwartą blokadą mechaniczną.
2) Wszelkie prace mające na celu usuwanie usterek w nadajniku nadzoruje kierownik zmiany dyżurnej przestrzegając przepisów BHP przy urządzeniach elektrycznych.
3) Podczas pracy nadajnika można wykonywać tylko korekcje poprawności strojenia.
4) Wymiana lamp lub naprawa innych usterek może odbywać się tylko po wyłączeniu wysokiego napięcia i żarzenia oraz otwarcia blokady drzwiowej.

III. PROMIENIOWANIE NADAJNIKÓW:
1) Nie wolno pracować na nadajniku ze zdjętymi osłonami (ekranami) ponieważ nadajnik promieniuje pole elektromagnetyczne.
2) Podczas normalnej pracy nadajnika występuje pole elektromagnetyczne o wartościach natężenia odpowiadającym strefom - pośredniej i bezpiecznej.
3) Przebywanie pracowników w zasięgu tych stref nie podlega ograniczeniom w czasie ośmiogodzinnej zmiany roboczej.
4) Na obszarze stref ochronnych mogą przebywać jedynie osoby, u których wyniki badań lekarskich nie wykazują przeciwwskazań do pracy w polu w.cz.

IV. KONSERWACJA:
1) Konserwacje należy wykonywać zgodnie z harmonogramem prac konserwacyjnych pod kierownictwem kierownika zmiany dyżurnej.

Bardzo skomplikowane i wymagające dużej uwagi, było załączanie nadajnika. W Konstantynowie, wiele wymienionych tu czynności, załatwiała elektronika. Widać tu przepaść technologiczną pomiędzy Teslą a Brown - Boveri i to nawet po tylu latach.

Tadeusz , masz rację . Można było "odpalić" Brown Boveri jednym przyciskiem . Tak brzmiała propaganda . Wydaje mi się , że już pisałem o tym , ale przypomnę .
Była to opcja , z której nigdy nie korzystano ,no może poza epizodem z Piotrem Jaroszewiczem .
Ze względów ekonomicznych (zużycie lamp nadawczych ),i innych podzespołów Konstantynów ruszał też powoli , stopniowo .
Śp.Witek wielokrotnie o tym wspominał . Niestety analogiczna instrukcja jest nie do odtworzenia .

Po prostu wszystko inne wcześniej pozałączano i czekano tylko na ten jeden przycisk Jaroszewicza. Propaganda zrobiła swoje.

Ja osobiście nie wyobrażam sobie załączenia nadajnika jednym przyciskiem, nie sprawdzając wcześniej sterowania, załączenia zasilana SN itp. Nadajnik to nie żyrandol w salonie.

To trzeba by zapytać, pana Edwarda Ciszaka, jak to było z tym uruchomieniem nadajników na oficjalnym otwarciu. My to wiemy, że nadajniki były już pozałączane, lampy wygrzane i mające osiągniętą moc nadawania, wystarczyło tylko zrobić propagandowe widowisko w świetle kamer i nacisnąć jeden przycisk a wcześniej przeciąć wstęgę. Ja podejrzewam, że radiostacja już emitowała program, tylko tak dla picu, pokazano Jaroszewiczowi, który przycisk ma nacisnąć i pewnie nawet nie wiedział, ze robi to symbolicznie. Co zaś się tyczy załączania nadajnika, to nic nie pisałem o jednym przycisku. Wiadomo, że nadajnik to nie szafa dwudzwiowa na ubrania, i że wymaga wykonania pewnych czynności w celu jego włączenia. Wspomniałem, że w Konstantynowie, te czynności mogły być, uproszczone i mogło być ich mniej, oczywiście pod warunkiem, że nadajnik miał już załączone wysokie napięcie a lampy odpowiednią zbliżoną do roboczej temperaturę a resztę czynności załatwiał cały skomplikowany system elektroniczny. I tu się przypomina sprawa pana Granata, że coś poszło nie tak przy załączaniu nadajnika.

Procedura uruchamiania KRV 120 może wygląda na skomplikowaną ale tylko dlatego, że każdorazowo nadajnik trzeba było przestroić na potrzebną częstotliwość i dopasować odpowiednią anteną w lesie poprzez wolną linie w.cz, tak aby nie kolidowało z innymi pracującymi nadajnikami oraz wykorzystywanymi przez nie liniami w.cz.
W Konstantynowie tego problemu nie mieli ale nie oznacza, że procedura złączania nadajników była mniej skomplikowana. Uważam wręcz przeciwnie.

Być może było podobnie. Warto dodać aspekt bezpieczeństwa, te blokady, lampy sygnalizacyjne, dzwonki. W Konstantynowie istniała też zapewne procedura załączania sygnału na maszt, bo wiadomo, jakie napięcie było przekazywane. Prawdopodobnie w tym celu wykorzystywana była syrena alarmowa, którą uruchamiano na kilka minut przed podjęciem emisji, zwłaszcza gdy były prowadzone prace na maszcie lub w jego bliskości np. w domku antenowym czy przy odciągach. Trzecia środa miesiąca, godzina 14 00. Konstantynów po przerwie konserwacyjnej, przejmuje od Raszyna, emisję programu pierwszego P.R.

Leszczyna to nie jeden nadajnik jak w konstantynowie. To kilka urządzen (bylo nawet 8) w jednym czasie pracujących na innej fali do innej anteny albo rownolegle, ktory trzeba przestroić, ustawić. To wszystko o róznym czasie i z różnym programem. Kazdy nadajnik ma 8 szaf w rozdzielni ktore trzeba machnąć na innym pietrze a nie tylko 2 jak boveri po drugiej stronie korytarza, do kazdego trzeba zestawic fider i patrzeć na zegar aby nie zawalić. Do emisji przydzial pracownika i wpis na dziennik. Piekna procedura bo taki profil dzialalnosci tej stacji. Praca z wiekszymi obowiazkami niż u boverego, nie pytać za wiele bo czarna wołga podjedzie. Tutaj nie bylo laweczki i popielniczek na polu jak u boverego. generalnie - wiele punktow z powyższej procedury, pomijając energetykę realizują prawie na codzień krotkofalowcy, na swoim sprzecie KF (takim bardziej manulanym)

Boveri pracowal z jednym programem przez 24h, jedynie konserwacja byla powodem aby sobie odpalić nadajnik. Odpalenie ręczne zawsze bedzie lepsze z uwagi na lepszą kontrole tego co sie dzieje. Tutaj automat w sterowaniu lokalnym zalaczał poszczegolne obwody wg procedury. Od startu pierwsze kilkanascie sekund przerzutnki logiczne trzymaja obwody, dalej zalaczanie dmuchaw, zarzenia, siatek, anody nastepuje nie tylko czasowo ale z kontrolą zwrotną stanu. Kazdy metrawat z zarzenia, siatek, anod innych punktow posyła zwrotny sygnal o stanie czy jest ok na pomiarze, jakas odchylka daje alarm swietlny w panelu jako chwilowy lub stały. Kolejny etap odpalenia nadajnika jest wtedy niemozliwy i nastepuje stop, nawet skurczony mrozem olej naruszy czujnik i komputer nie odpali nadajnika nie mowiąc o otwartych drzwiczkach kontenera. Ostatnim blokowanym elementem jest modulacja. Sprawny, wygrzany sprzet daje sie uruchomic bez problemu z automatu nawet pod towarzyszy.

Oj Łukasz jakieś jeszcze perełki masz?

No jasne. Cała wielka skrzynia z makulaturą, tylko czasu brakuje na z dygitalizowanie.