Ale podczas stanu wojennego w Konstantynowie stacjonowało wojsko a nie służba ochroniarska.
Pozdr.

Na mocy przepisów o stanie wojennym w Konstantynowie na terenie radiostacji stacjonował batalion wojsk łączności a ich dowódca nalezał do ścisłego kierownictwa obiektu. Dlatego żołnierze pełnili warty na całym terenie a zwłaszcza przy maszcie, pilnowali ażeby ktoś go nie przewrócił. Oczywiście żartuję.

Tak Bartoszu, wiemy, że stacjonowało tam wojsko. To wszystko było przerabiane już od kilku lat Skup się może wreszcie na czymś nowym, tzn. na nowych ciekawostkach, których nie ma w sieci

Po wczorajszej rozmowie z Robertem na PW jestem w stanie przyznać Wam trochę racji z tymi schronami a raczej ich tajnym przeznaczeniem (jeśli). Natomiast nadal uważam, że był to poroniony pomysł chorego ustroju.

Słyszeliście o tym , że podczas konserwacji odciągów ,liny do fundamentu (tz. fundamentu odciągu) przyciągane były traktorami ( nie gąsienicowymi lecz zwykłymi).

Wypowiedź osoby mieszkającej w pobliżu Konstantynowa.
- Czy spotkał się pan z jakimś dziwnym zjawiskiem związanym z masztem w Konstantynowie?
- Tak spotkałem się z dziwnym zjawiskiem którego nie mogłem sobie wytłumaczyć. Pewnego dnia idąc po podwórku spojrzałem w stronę masztu ponieważ kontem oka dostrzegłem dziwne światło. Z czubka masztu wylatywało dziwne białe światło które spadało w dół masztu a już blisko ziemi znikało. Pomyślałem sobie , że może na maszcie zmienili oświetlenie i poszedłem dalej. Gdy po kilku godzinach spojrzałem się na maszt oświetlenie było jak zawsze.
Po dokładnym przeanalizowaniu tej wypowiedzi pomyślałem ,że to mogło być związane z polem jonizacyjnym.

Moze zjonizowane resztki ptaka ktory przysiadl na chwile Mysl wcale nie az tak absurdalna, nie wiem tylko jak wyglada to z punktu widzenia fizyki. Moze ktos oswiecony w sprawie wyjasnilby, co by sie stalo z czlowiekiem znajdujacym sie poza obrebem (czyt.: klatka Faradaya w srodku) masztu podczas nadawania? Powiedzmy, wspinajac sie po jego krawedzi.

Zdaniem miejscowej ludności, wszelkie ptactwo, szerokim łukiem omijało maszt, a z drugiej strony zdaniem kierownictwa obiektu, to samo ptactwo zakładało gniazda na platformach spocznikowych, które co jakiś czas usuwano. Następna sprawa. Jeden z kolegów napisał że maszt topił śnieg na okolicznych polach, a zdaniem tego samego kierownictwa, oblodzenie masztu powodowało że wjazd windą na górę chociażby w celu wymiany żarówki, był nie możliwy, a potężne sople lodu wielkości słupa telefonicznego jakie spadały z wysokości, stwarzały zagrożenie dla izolatorów podstawy masztu. Wobec tego, to jak to w końcu było z tymi rewelacjami.

Tadek a tobie chodzi że topniał na polu przy samym maszcie czy jakiś kilometr, dwa od?

Napisane było że na pobliskich polach, Chociaż ja osobiście nie zauważyłem , będąc tam zimą przed laty ażeby pokrywa śnieżna była mniejsza zarówno wokół radiostacji jak i na okolicznych polach, a śniegu było tak dużo że droga na Lwówek była zasypana i mało brakowało abym swoim Fiatem 125p. się po prostu zakopał.

Podejrzewam że tamtą drogą którą wtedy jechałeś teraz też byś nie przejechał no chyba że ci ciągnikiem.