Osiem obwodów to nie tak dużo. Pewnie jeden to typowa rezerwa. Zastanawia mnie tylko po co dwie lampki L (coś tam) do jednego obwodu? Ręka/Automat?

Na tablicy pisze - oświetlenie terenu To niema co gdybać.
Dawniej droga koło fidera też była oświetlana.

Droga fiderowa, latarnie zamontowane na wieżyczkach sygnalizacyjnych, leśna droga do podstacji, sama podstacja (tu nie jestem pewien, być może samo oświetlenie podstacji było zasilane z rozdzielnic potrzeb własnych na miejscu) , oświetlenie zabudowań, droga dojazdowa do masztu (do dawnego hotelu - dalej w części masztowej droga była nie oświetlona), brama wjazdowa z jupiterem oraz dojazd do budynku głównego. Trochę tego było. Tak przy okazji oświetlenia terenu, w jednej z latarń przy podstacji znalazłem też tajemniczy wyłącznik Link. Działał oczywiście tylko po podaniu napięcia po zmroku.

Na zdjęciu Roberta na dole widoczny jest jakiś przełącznik, być może do przełączenia rodzaju pracy - jednak nie widać dokładnie (między OŚWIETLENIE a TERENU). Na pewno nie był to wyłącznik główny, bo takich nie stosowano na tego typu panelach sterowniczych, zastanawiające są też podwójne lampki.
Jedno widać na pewno, że sterowanie było na potrzymaniu styczników, ciekawe czy były w budynku głównym czy może w widocznej szafie obok. Pewnie w szafie obok.

W Solcu Kujawskim tak samo oświetlenie terenu oraz masztów sterowane jest z rozdzielnicy w wartowni. Oczywiście rozdzielnica jest nowocześniejsza W końcu oświetlenie było i jest potrzebne wartownikom a nie obsłudze stacji

Zostało wysłane przez kolegę Darka, zapytanie do inż. Szepczyńskiego w sprawie oświetlenia przeszkodowego masztu. Czekamy na odpowiedż pana inżyniera, która pozwoli nam rozwikłać tę sprawę a zwłaszcza jaki był sposób załączania tegoż oświetlenia i gdzie był glówny wyłącznik.Nie wykluczone, że znajdował się również na przedstawionej tablicy, albo w budynku stacyjnym na głównej tablicy zasilania głównych obwodów elektrycznych radiostacji w tym oświetlenia przeszkodowego masztu.

Podstacja ponoć początkowo była niezależna od radiostacji ( oczywiście pośrednio!) .
Na jej terenie zlokalizowany był budynek (wiata) , gdzie 24h / dobę dyżurował strażnik przemysłowy ! Oczywiście nie przekraczając ustawowego wówczas czasu pracy .
Biorąc pod uwagę , że zasilanie radiostacji stanowiły dwie linie WN 110KV , wokół było głośno ! Skwierczało to , ile wlezie !
Awaryjnie można było przywołać go przyciskiem

Ta wiata jest do dziś Link - jeśli to ją masz na myśli. No nie wiem czy wartownik wytrzymałby tam w zimie 24h. Ta wiata wygląda raczej na osłonę sprzętu ochronnego na wypadek deszczu ale pewności nie mam. Na terenie jest jeszcze murowana latryna
Otwierałeś te oszklone drzwiczki nad przyciskiem przywoławczym? Wygląda to na jakąś sygnalizacje, przy drugiej furtce jest takie samo.
Ostatnio zastanawiałem się, czy obsługa stacji miała w ogóle wpływ na stronę 110kV. Niby na filmie widać jakieś przełączniki na panelu...

Ponoć w pierwszych latach działaności RCN wszystkie punkty określone jako strategiczne były strzeżone całą dobę . Radiostacja zatrudniała ponad 40 osób personelu zarówno technicznego , jak i pracowników straży przemysłowej , sprzątaczki , kierowców słynnej granatowej nyski z napisem "łączność".
Drzwiczki otwierałem , niestety pustka !Tam chyba wszystko wydłubano i sprzedano na skupie metali kolorowych .Samo metalowe ogrodzenie jest już w stanie agonalnym , jeszcze rok ...dwa i się rozsypie .
Jako że dzielę się z wami informacjami , które uda mi się pozyskać z różnych źródeł informuję , iż otrzymałem niedawno maila od pewnego pracownika TP S.A. z ponad 50-cio letnim stażem pracy w tej firmie , który zapewnia , że radiostacja nie posiadała żadnego innego zastosowania , poza swoją cywilną rolą ośrodka radiofonicznego .

Witam

Niestety tak jak się spodziewałem inz Andrzej Szepczyński nie moze nam pomóc . Po prostu osprzęt elektryczny montował ktoś inny .

pozdrawiam

Darku tu nic dodać, nic ująć ! I tak serdeczne Dzięki za wspaniały materiał który zdobyłeś ! Inż. Szepczyński odpowiadał za montaz masztu , podejrzewam że nie miał czasu na pierdoły , typu oświetlenie przeszkodowe !
Ja jednak zanim zasilę galerię swoimi fotkami , pragnę poddać je pod dyskusję !
Podczas mojej wyprawy natrafiłem na ciekawe znalezisko ... kilkadziesiąt żarówek porzuconych w rowie melioracyjnym .

Miałem zabrać jedną jako pamiątkę , niestety wracaliśmy inną drogą !
Żarówki mają typowe gwinty , moc niestety zatarta , ale dużo wieksza od typowych 200-250W /220V .
Typowe , co więcej pamiętam takie , były używane w tych stronach !

Fantastyczne znalezisko. Może przy emigrowały razem z prądem wody w kanale Dawne żarówki charakteryzowały się wielkością bańki w stosunku do mocy, ale to też czasami było zgubne. Tym samym wielkość bańki nie musiała świadczyć o jej przeznaczeniu. Pamiętaj, że oprawa schronowa miała ograniczone miejsce w środku, posiadała szczelną szklaną kopułkę i ochronną kratką stalową. Podstawowa wersja była przystosowana na 60/100W. Trochę się kiedyś tego na demontowałem.
Robert, szkoda, że nie zrobiłeś fotki żarnika, wtedy byłoby wiadomo czy to zwykła, czy np. sygnalizacyjna. Sygnalizacyjne miały inny żarnik i jego mocowanie, dłuższą żywotność i z reguły były wstrząsoodporne. W oprawach przeszkodowych stosowano raczej 100W ale w "naszym" przypadku nic nie jest pewne i oczywiste.