Skontaktował się ze mną kolega Paweł - ówczesny mieszkaniec okolic Konstantynowa. Będąc dzieckiem był na polu wraz z rodzicami w dniu katastrofy i widział monterów na maszcie. Samej katastrofy nie widział ale opowiada ciekawe historie co działo się zaraz po runięciu masztu oraz po kilku dniach kiedy teren musiała obstawić policja. Brał też udział w sławnym już pierwszym spotkaniu pod bramą RCN (na forum gdzieś jest fotka). To na razie tyle o Pawle.
Paweł wraz z bratem dotarł ostatnio do pracownika (również mieszkańca okolic), który pracował przy budowie masztu. Człowiek pracował na takiej zasadzie jak Staś Wojciechowski - montował instalacje elektryczne na maszcie, był wielokrotnie na czubku.
Dziś to jest starszy pan ale bardzo chętnie opowiada o szczegółach swojej pracy na maszcie.

Jeśli macie jakieś pytania to zamieszczajcie tutaj. Warto wykorzystać taką okazje, gdyż jest i będzie ich coraz mniej.

- W jaki sposób znalazł się w ekipie montażowej masztu i jakie instalacje dokładnie wykonywał i na jakich określonych wysokościach?
- Czy później po okresie udziału w montażu instalacji na maszcie po uruchomieniu bywał w sensie napraw i konserwacji na maszcie lub na terenie ośrodka ?
- Czy jeszcze oprócz niego ktoś z miejscowych był w ekipie, niekoniecznie będących na maszcie?

- Czy po upadku masztu zna ludzi którzy mają jakiekolwiek lementy masztu wywożone do złomowania?.

To ostatnie pytanie już poza konkursem bo cały czas się zastanawiam czy są ludzie którzy posiadają może elementy masztu wykorzystane w gospodarstwie po upadku masztu i przejęte w trakcie wywozu na złom.

Pytania przekażę, choć Paweł czasem wpada na forum.

Co do ostatniego pytania.
Nie jest żadną tajemnicą, że takich elementów po maszcie w okolicznych gospodarstwach było dużo. Były pozyskiwane mniej lub bardziej legalnie.
W dniu katastrofy i kilka dni po, na terenie kręciła się masa okolicznych ludzi. Każdy brał co chciał, a wartownicy byli bezradni. Dopiero kilka dni później na terenie na stałe zjawiła się policja i zaczęła wystawiać mandaty.
Poszła fama po okolicy i proceder w miarę ustał.
Jednak prawdziwy pozysk złomu zaczął się w chwili pocięcia masztu i wywozu do huty. Wystarczyło dogadać się z kierowcami i za flaszkę oddawali co się chciało. Nikt tych samochodów tam przecież nie ważył. Zanim taki kierowca oddalił się z okolic, kilkaset kilo ubywało.
Taki surowiec w gospodarstwach był bardzo cenny - można było postawić słupki pod ogrodzenie, grubsze rury wykorzystać na podciągi itd.

Poniżej zdjęcia od Pawła sprzed roku, podczas porządkowania jakiegoś gospodarstwa, na których widać pocięte elementy masztu:




Wtedy było to do wzięcia, nie wiem czy jeszcze jest.

Bardzo ciekawy wątek może powstać z uwagi na osobę związaną bezpośrednio z tym obiektem. Zaskakuje zbieżność koncepcji, tematu gdyż od jakiegoś czasu chciałem powrócić do początku czyli budowy ośrodka co widać na naszej stronie. W tym klimacie mam pytanie - Czy nasz Gość pamięta zabudowania mieszkalne blisko wznoszonego fundamentu masztu co widać na załączonej mapie jako czerwony prostotkąt. Reszta zdjęć na 1 stronie.

ciekawe dzieciństwo spędzone na budowie, krowy, gęsi, chodzenie po desce koło fundamentu masztu, jeszcze więcej emocji dostarcza fakt że ten mały chłopczyk gdzieś żyje jako dorosły Pan i może też mieć wiele do powiedzenia.

Nasz gość raczej nie pamięta czasów budowy i tego co było przed. W chwili runięcia masztu był nastolatkiem.
Jednak zapytam Go o te zabudowania i o tego chłopaka na fotce.

https://www.rcn.tlx.pl/index.php?p=1strona/budowa

Może znajomi lub rodzina będzie wiedzieć coś więcej.

PS.
Na tym screenie z Googla grób Rudolfa jest źle zaznaczony. W tamtym miejscu stał hotel Mostostalu, który został zniszczony podczas stanu wojennego przez Ludowe Wojsko Polskie.

Złe oznakowanie grobu to goglowcy mają i oni je nanoszą.
Do rzeczy - ważnym szczegółem jest widoczna antena na budynku mieszkalnym, to duża trójelementowa na niskie kanały VHF, wtedy Wawa miała 2 kanał telewizji z PKIN wiec miej wiecej można określić położenie tego domu na polu masztowym.

Wrócę do domu, to zapytam się ojca o tego chłopaka, wygląda na rówieśnika, acz kolwiek w tamtych czasach każda większa miejscowość miała swoją szkołę i dzieciaki z innych wiosek aż tak się nie znały, ale zobaczymy